piątek, 13 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 8, CZĘŚĆ 2

Rano obudziły mnie głosy moich przyjaciół....Boże znowu się kłócili.
- Co tu się do jasnej cholery dzieje?! - krzyknęłam wchodząc do kuchni. - Ludzie jest 9 rano, jakim prawem kazaliście mi wstać z łóżka?
- Nikt ci nie kazał. - powiedział chłopak podchodząc do mnie całując w policzek. - Jak się spało?
- Dobrze, spałabym jeszcze, ale...
- Jak chcesz idź spać, my będziemy cicho, a musimy być wszyscy wyspani na dzisiejszą noc. - powiedziała Bella śmiejąc się.
- Dzięki. - mruknęłam wchodząc z powrotem do sypialni.
Chwila...skąd Sean miał te ciuchy?
- Sean, skąd je masz? - wskazałam na ciuchy.
- Z twojej szafy, kazałaś nam sobie coś wziąć, sam zastanawiałem się skąd masz męskie rzeczy. - wzruszył ramionami.
- Okej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Przecież ja je wszystkie wyrzucałam, skąd się tam wzięły?

- Bella, wychodź z tej łazienki, ja tez potrzebuję! - pukałam w drzwi pomieszczenia, w którym dziewczyna siedziała już ponad godzinę.
- Chwila!
- Za godzinę musimy wyjść, a ja nawet umyta nie jestem! - wyszła z łazienki z obrażona miną i kosmetyczką w ręku.
- Przez ciebie muszę malować się w przedpokoju. Sean będzie mi przeszkadzał. - warknęła.
- Przepraszam cię, ale trzeba było dłużej układać włosy. - wysłałam jej buziaka w powietrzu i zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się,a przepocony dres wrzuciłam do pralki. Weszłam do napełnionej już ciepłą wodą wanny i zanurzyłam się cała. Wyszłam z niej dopiero po niecałych 30 minutach. Owinięta ręcznikiem wyciągnęłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w przygotowane ciuchy, a włosy związałam w luźnego koka. Zrobiłam dosyć mocny makijaż, m.i, usta pomalowałam krwisto czerwoną szminką, zrobiłam kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy. Wszystko razem ładnie się komponowało. Spryskałam sie perfumami i gotowa wyszłam z łazienki.
- Możemy iść! - krzyknęłam.
- Wiemy, czekamy tylko na ciebie. - powiedział chłopak. - ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się.
- Dobra, dobra, Sean nie podlizuj się jej. Idziemy! -  krzyknęła ciągnąc nas za sobą. - No...! Taksówka zaraz odjedzie.
- Już, już nie denerwuj się.
Weszliśmy do samochodu, a dziewczyna podała kierowcy adres, gdzie ma pojechać. Droga nie trwałą długo. Zapłaciłam za podwózkę i wyszliśmy z auta, wchodząc do jednego z większych klubów w Paryżu. W środku było pełno ludzi i ciężko było sie przemieszczać. Bella od razu znalazła chłopaka, z którym juz tańczyła, zaśmiałam się widząc jak go podrywa, to wszystko było podobne do niej, kocham ją za to kim jest.
- To...zostaliśmy sami. - powiedział niepewnie chłopak.
- Tak, chodźmy potańczyć. - pociągnęłam go za rękę wychodząc na środek parkietu. Nie maiłam za bardzo ochoty na alkohol, ale trzeba było się czegoś napić. Podeszłam do baru, ale zanim zamówiłam drinka, Sean pociągnął mnie na balkon klubu.
- Chciałem...porozmawiać. - wytłumaczył.
- Słucham. - uśmiechnęłam się, nie wiem dlaczego, ale był bardzo spięty.  - Coś się stało?
- Nie, to znaczy tak jakby. - wzruszył ramionami.
- Powiedz.
- Nie jestem w tym najlepszy, ale...- westchnął ciężko. - Chodzi o to, że mi się podobasz Rose i coś do ciebie czuję. Czy...czy ty chciałabyś zostać moją dziewczyną? - bardzo, ale to bardzo sie jąkał.
Czy on właśnie wyznał mi miłość? Czy zapytał czy zostane jego dziewczyną? Boże, nie mam pojęcia. Czy ja coś do niego czuję? Fakt, jest przystojny, ale raczej traktuję go jak przyjaciele. Chociaż, ostatnio zachowuję się inaczej, może rzeczywiście i ja coś do niego czuję?
- Rozumiem, nie chcesz. - powiedział spuszczając głowę.
- Sean...możemy spróbować, ale nie obiecuję że coś z tego wyjdzie, ja chyba tez coś do ciebie czuję, ale nie jestem pewna...możemy spróbować. - kiedy usłyszał moje słowa uśmiechnął się szeroko podchodząc do mnie i mocno przytulił do siebie. Przeszedł mnie przyjemny ciepły dreszcz. Może nie będzie tak źle?

- 3...2...1 - następnie poczułam czyjeś ciepłe wargi na swoich. Oddałam pocałunek.
- Wszystkiego najlepszego Rose, za nasz związek. - powiedział.
- Za nasz związek. - powtórzyłam i razem upiliśmy drinka.

- Weźmy Belle i jedźmy do domu, jestem potwornie zmęczona. - zaproponowałam.
- Tak, ja też. - przyznał, ludzi nie było już dużo, więc łatwo znaleźliśmy dziewczynę, która z początku nie chciała iść, ale kiedy powiedzieliśmy jej, że u mnie w mieszkaniu jest impreza, automatycznie się zgodziła. Bez zbędnych problemów podjechaliśmy pod moje miejsce zamieszkania. Z lekkim problemem zaprowadziliśmy ją do łózka każąc spać. Nie przebrałam jej, bo nie miałam już siły.
Weszłam do swojej sypialni, rozglądając się za chłopakiem...moim chłopakiem. To dziwnie brzmi, nie jestem do tego przyzwyczajona, a szczególnie, gdy jest nim mój przyjaciel...no teraz chłopak.  Cofnęłam się do salonu, a na kanapie zauważyłam leżącego Seana.
- Chodź, nie będziesz spac tutaj. - machnęłam ręką uśmiechając się radośnie czekając aż podejdzie i złapie mnie za rękę. Razem położyliśmy się na dużym łóżku w sypialni. Wtuliłam się w niego,a on złożył pocałunek na mojej głowie.
_____________________________________
Heeeej, jak sie podoba, licze na komentarze <3 Na początku chciałabym przedstawić wam wreszcie jak wygląda Sean i Bella, a więc: Sean, Bella

 
Także, tam. Jak tam u was, dawno nie było rozdziałów, chyba. No ale jest nie ważne.Jak wiecie jest koniec roku i mam trochę więcej czasu na pisanie rozdziałów. Mam nadzieję, że będą często, no ale zalezy tylko ode mnie. A jeśli chodzi o rozdział, przepraszam, bardzo, bardzo, bardzo za to, że jest krótki, mam nadzieję że się podoba. Nie wiem co jeszcze napisac więc...papa, kocham, pozdrawiam <3

czwartek, 12 czerwca 2014

ZAPRASZAM!

Razem z moją przyjaciółką zaczęłyśmy pisać bloga również o Harrym. Rozdziały piszemy na zmianę i bardzo zalezy nam na komentarzach i waszych opiniach. Dlatego, zapraszam do czytania! Kocham i pozdrawiam <3 http://hopeforabettertomorrowhsff.blogspot.com/  

poniedziałek, 2 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 7, CZĘŚĆ 2

- Rose, możesz mi powiedzieć kto wczoraj przyszedł? - podskoczyłam słysząc głos mojej mamy.
- Wystraszyłaś mnie. - skrzywiłam usta.
- Przepraszam, odpowiedz na pytanie. - zażądała.
- Harry. - szepnęłam, wytrzeszczyła oczy, ale o nic więcej już nie zapytała.



- Wychodzę! - krzyknęłam.
- Przyjdź na kolację! - powiedziała mama, a ja wyszłam z domu.
Właśnie umówiłam się z Victorią i Lucy żeby się pożegnać, ponieważ już jutro wracam do Paryża. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę Seana i Bellę, tęsknię za nimi bardzo, po mimo tego, że wcale nie minęło tak dużo czasu. Idąc w stronę kina, bo tam się umówiłyśmy, naszła mnie pewna myśl, pytanie. Jaki sekret ma Harry i Zayn. Udało mi się dowiedzieć, że byli kiedyś przyjaciółmi, ale nie wiem co się stało, że ich znajomość się skończyła. Kiedyś wspomniałam o tym mojej mamie, a ona zrobiła wielkie oczy i powiedziała, że nie powinnam się tym zamartwiać. Czasami mam wrażenie, że ona coś ukrywa i że jej pierwszym spotkaniem z Harrym nie było wtedy kiedy przyprowadziłam go poznać ich z nim tylko o wiele wiele wcześniej. Moja mama mordowała go wtedy wzrokiem, a on nie wiem czemu spuszczał go starając się na nią nie patrzeć, nigdy nie wiedziałam co o tym myśleć. Te myśli opuściły moją głowę kiedy ktoś wskoczył na moje plecy, a ja mało co nie wywróciłam się potykając o krawężnik.
- Cześć kochanie! - krzyknęła mi do ucha dziewczyna zeskakując ze mnie przytulając razem z Lucy.
- Hej? - odpowiedziałam niepewnie. - Coś brałyście?
- Nie, po prostu mamy dobre humory. - powiedziały równocześnie wzruszając ramionami.
Weszłyśmy do środka, ja razem z Victorią poszłysmy po przekąski, a Lucy poszła po bilety. Chwile potem siedziałyśmy już na sali czekając aż zacznie się film.
                                                                     HARRY
Robiłem właśnie sobie kanapki. Była godzina 18 kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Ciężko wzdychając podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
- Czesć Harry. - uśmiechnął się łobuzersko Zayn.
- Czego chcesz? - syknąłem.
- Tak witasz się z przyjacielem?
- Tak masz rację. Cześć Zayn, miło cię widzieć, co u ciebie, wchodź pogadamy. - uśmiechnąłem się sztucznie wpuszczając go do środka. 
- O to chodziło. - zachichotał.
- Przestań! Powiedz po prostu po co przyszedłeś.
- Mam taki pomysł...- zrobił przerwę. - powiem jej o całej twojej przeszłości, a przynajmniej o tych NAJWAŻNIEJSZYCH sprawach. - powiedział pokazując swoje zęby w szerokim uśmiechu.
- Nie. - potrząsnąłem głową. - Nie powiesz jej tego, bo będziesz musiał powiedzieć, że ty również też to zrobiłeś. Wtedy jej możliwość, że ona pójdzie na policję powiedzieć im wszystko, a wtedy obaj wylądujemy w więzieniu. - Warknąłem.
- Jesteś pewny, że ja się przyznam do tego, że zrobiłem to razem z tobą. - miałem ochotę przywalić w jego twarz, wtedy ten pieprzony uśmiech na pewno zniknął by mu z twarzy.
- Myślisz, że ona ci uwierzy?
- A czemu ma nie uwierzyć?
- Ponieważ to ty spowodowałeś jej wypadek.
- Ale to ty bardziej w tym namieszałeś, mogłes powiedzieć jej o co mi chodziło,a nie na nią krzyczeć. - wzruszył ramionami wstając. - Musze już iść, do zobaczenia...kiedyś. - uśmiechnął się lekko, a mnie po jego wypowiedzi zamurowało. Miał rację, w pewnym sensie to moja wina, że wpadła pod samochód. Nie chcę się znowu tym zadręczać. Włączyłem głośno muzykę, żeby nie słyszeć swoich myśli i wróciłem do kuchni.
                                                                   ROSE
- Ten film...nie zrozumiałam go. - powiedziała Victoria.
- Ja też. - przytaknęłam z Lucy.
- Zobaczymy się jeszcze jutro? - zapytała Cook kiedy stanęłyśmy przed drzwiami do domu.
- Raczej nie, mam jutro samolot o 12. - zrobiłam smutną minkę.
Wszystkie rzuciłyśmy się sobie w ramiona płacząc.
- Myślisz, że kiedy się zobaczymy?
- Nie wiem jak dla mnie możecie jechać ze mną.
- Mamy szkołę.
- Wiem, wiem. -westchnęłam.
- Będziemy tęsknić skarbie.
- Ja za wami też, kocham was.
- My ciebie też.



- Masz wszystko?
- Tak, przed chwilą sprawdzałam. - powiedziałam uśmiechając się do mamy.
- Okej, miłej podróży. - powiedziała przytulając mnie.
- Będę tęsknić mamo, kocham cię.
- Ja ciebie też słoneczko, ja ciebie też. - pocałowała mnie w policzek.
- A ty wszystko spakowałaś?
- Tak. - pokiwała głową. Moja mama na sylwestra jedzie do jakiegoś domku w górach z jakimś jej przyjacielem. Cieszę się, że kogoś poznała, może coś z tego wyjdzie.
- Muszę, się już zbierać, bo się spóźnię.
- Masz rację, nie zatrzymuję cię, samochód jest już wysłany do Paryża, a przed domem czeka taksówka. - wyjaśniła.
- Dobrze, dziękuję. Cześć.
- Papa
Wyszłam. Taksówkarz pomógł mi spakować torby do bagażnika, a następnie ruszyliśmy.
- Dziękuję. - powiedziałam, płacąc kierowcy i ruszając w stronę lotniska. 
Szłam właśnie na odprawę kiedy usłyszałam krzyk za sobą.
- Rose. Zaczekaj. - odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Harrego. - Przyszedłem się z tobą pożegnać. - powiedział przytulając mnie, a mi łzy zakręciły się w oczach, zamknęłam je by nie wypłynęły na zewnątrz.
- Cześć Harry, muszę już iść. - odkleiłam się od niego i poszłam na odprawę.
- Kocham cię skarbie. - usłyszałam za plecami jego głos, bardziej szept, myślał chyba, że go nie słyszę.
- Ja ciebie też Harry i nawet nie wiesz jak bardzo. - spuściłam głowę i ruszyłam.



- Prosimy o zapięcie pasów zaraz podchodzimy do lądowania. - usłyszałam głos stewardessy. Wykonałam to o co prosiła i czekałam spokojnie aż wreszcie stąd wyjdę i zobaczę swoich przyjaciół. Tak, dzwoniłam do nich, że dzisiaj wracam, a oni obiecali, że po mnie przyjadą. Całą podróż spędziłam prawie na spaniu, ponieważ nie spałam w nocy, zastanawiałam się nad swoim całym życiem, jakie ono jest beznadziejne. Od mojego wypadku nie mam już z nikim kontaktu, nawet z Amandą i Niallem, na tym chyba najbardziej ubolewam (no i na stracie Harrego, ale to wie każdy).
Kiedy samolot wylądował, poszłam odebrać swoje bagaże, a następnie podążyłam do wyjścia, gdzie mieli czekac Bella i Sean, już tam byli.
- O jejku nie mogłam sie doczekać kiedy was zobaczę! - pisnęłam wskakując na chłopaka i mocno go ściskając, później podeszłam do dziewczyny i również ją wyściskałam.
- Idziemy do klubu? - zapytał Sean. - Żeby uczcić twój przyjazd. - uśmiechnął się niewinnie.
- Nie mam ochoty, możecie przyjść do mnie.
- Wiemy, że możemy, o to nawet nie musimy się pytać. - powiedzieli śmiejąc się.
- Taaa. Pomożecie mi sie rozpakować?
- Ok, jak chcesz. - powiedziała Bella.
Poszliśmy do taksówki zamówionej wcześniej i pokierowalismy się od razu do mojego mieszkania.
Jechaliśmy koło 20 minut. Weszliśmy do mnie, ściągnęliśmy kurtki i zabralismy się za rozpakowywanie.



- Ok, skończone, chcecie coś do picia? - zapytałam.
- Jasne, sok. - powiedzieli zgodnie.
- Umm, ktoś robił zakupy kiedy mnie nie było? - zapytałam wchodząc do kuchni i widząc pełno napoi i pełną lodówkę.
- Tak, my. Któregoś dnia nie mieliśmy co robić więc przyszliśmy do ciebie i posprzątaliśmy, zrobiliśmy zakupy. - wzruszyli ramionami.
- Dziękuję, jesteście kochani. - powiedziałam wyciągając szklanki i nalewając do nich soku pomarańczowego.
- Co dzisiaj robimy?
- Mi się chce spać. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
- To idziemy spać, a jutro musimy przygotować się na sylwestra! - krzyknęła dziewczyna i pobiegła do łazienki, ale zaraz z niej wyszła.
- Masz pożyczyć nam jakieś ciuchy do spania? - zapytała. Ja śmiejąc się poszłam do sypialni.
____________________________________________________________
Heeeej, udało się, jest rozdział, jej!!! Nie jest długi, ale na pewno dłuższy od poprzedniego, mam nadzieję że się podoba<3 nie wiem czy uda mi się napisać nastepny rozdział w weekend, może będzie wcześniej, mozę później. KOMENTUJCIE!!! Kocham i pozdrawiam <3