środa, 26 marca 2014

ROZDZIAŁ 13

...
6 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Od wypadku Rose minęło już bardzo dużo czasu, pomału zaczynałem tracić nadzieję, że ona kiedyś się obudzi. Jest stan jest można powiedzieć krytyczny, gdyby nie szybki interwencje lekarzy była by już masrtwa jakieś 5 razy. Przepłakiwałem całe dnie, ale teraz pomału doszło do mnie, że nie ma po co,bo to i tak nie pomoże. Za ten wypadek obwiniam siebie i nikogo innego. To była moja wina, że wpadła pod ten samochód, że nie powiedziałem jej kim on jest tylko krzyknąłem, gdyby nie to pewnie by nie zaczęła uciekać. Coraz rzadziej przychodziłem do szpitala, a jak już przychodziłem to raz na 3-4 dni i siedziałem wtedy jakąś 1 godzinkę i wychodziłem. Amanda i Niall zachowują się jakby nigdy nie znali Rose, nie przychodzą, nie przyjeżdżają, a nawet nie dzwonią jak się czuje. Jedynymi osobami, które regularnie odwiedzają dziewczynę to jej mama i siostra.
                                                          
Obudziłem się o godzinie 10 poleżałem chwile i poszedłem do łazienki ubrać się. Zajęło mi to niecałe 5 minut. Zszedłem na dół, zrobiłem sobie szybkie śniadanie i wyszedłem na spacer po parku. Chodziłem patrząc się na buty, aż przez przypadek na kogoś wpadłem.
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedziałem i spojrzałem na dziewczynę siedzącą na alejce przede mną, chyba ją przewróciłem.
- Spokojnie, nic się nie stało. - powiedziała, uśmiechając się ładnie.
- W ramach rekompensaty zapraszam na kawę. - powiedziałem, złapałem ją za dłoń i poszliśmy w stronę najbliższej restauracji. Po wejściu do pomieszczenia, w którym pachniało kawą i czekoladą, usiedliśmy przy wolnym, dwuosobowym stoliku i zamówiliśmy to na co mieliśmy ochotę.
- A więc jak się nazywasz? - zapytałem.
- Kelly, a ty? - zapytała.
- Harry, ile masz lat?
- 17.
- Ja 18.
- Masz dziewczynę? - zapytała i tym wybiła mnie z tropu, nie wiedziałem co mam jej powiedzieć.
- Nie. - nie chciałem mówić prawdy.
- Serio?
- Serio, a ty masz  chłopaka?
- Nie...- chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał nam kelner podchodzący do stolika z naszymi zamówieniami. Rozmawialiśmy jeszcze długo, tematy nam się nie kończyły. Ta dziewczyna była naprawdę świetna, a na dodatek śliczna. Pewnie teraz będziecie mnie uważać za jakiegoś skurwiela czy coś, ale postanowiłem zapomnieć o Rose i zacząć nowe życie BEZ niej. Dlaczego taka była moja decyzja? Straciłem nadzieję, że ona kiedykolwiek się obudzi, ale to nie znaczy, że powiem Kelly o moim sekrecie, który jest związany z Malikiem.

Minął już prawie miesiąc odkąd spotkałem Kelly, jesteśmy razem i dobrze nam się układa. Mama Rose wiele razy do mnie dzwoniła, ale nie odbierałem, chciałem zapomnieć o Rose i jej rodzinie oraz o wszystkim co z nią przeżyłem. Wiem jestem debilem, ona mi zaufała, a ja ją zostawiłem kiedy to przeze mnie miała wypadek i trafiła do tego szpitala i jest w śpiączce ponad pół roku. Nie powinienem jej tak zostawiać, teraz powinienem siedzieć w jej sali i trzymać za rękę i z nią rozmawiać wiedząc, że i tak mi nie odpowie, a teraz zamiast być w szpitalu leżę w łóżku obok Kelly i od jakiś 2 godzin próbuję zasnąć. To był chyba błąd,ale nie uda mi się go odkręcić. Wstałem z łóżka, ponieważ już chyba nie zasnę, poszedłem do kuchni i nalałem sobie soku pomarańczowego do szklanki. Usiadłem przy stole i zacząłem płakać, przypomniało mi się jak siedziałem tu z Rose, śmialiśmy sie i piliśmy dokładnie ten sam sok, bo nie mogliśmy spać w nocy. Usłyszałem ciche hałasy za mną, szybko otarłem łzy i zachowałem się normalnie, przynajmniej próbowałem.
- Czemu nie spisz? - zapytał mnie zaspany głos.
- Mógłbym zapytać o to samo ciebie. - uśmiechnąłem się.
- Płakałeś? - zapytała podejrzliwie.
- Nie, wydaje ci się, po prostu jak nalewałem sok coś mi prysło do oka. - wytłumaczyłem, próbując się wykręcić.
- Ok, chodź spać. - powiedziała i pociągnęła mnie za rekę, wykonałem jej poleceniem, ona szybko zasnęła, a ja się męczyłem. W końcu odpłynąłem do krainy morfeusza.
                                                                       *Mama Rose*
Siedziałam całymi dniami przy niej, a ten chłopak po prostu o niej zapomniał, dzwoniłam do niego przez pierwszy tydzień, bo zdążyłam go nawet polubić, ale nie potrzebnie, chyba zdenerwowały go moje ciągłe sms i telefony, bo zmienił numer telefonu. Trzymałam Rose za rękę i poczułam jak się lekko poruszyła, popatrzyłam na jej twarz i byłam strasznie szczęśliwa kiedy pomału otwierała oczy, pobiegłam po lekarza...
-_____________________________________________________________
Hejka rozdział dodałam wcześniej ale jest strasznie krótki :))


czwartek, 20 marca 2014

ROZDZIAŁ 12

...
Czas dłużył mi się niemiłosiernie, miałem wrażenie, że minęło już przynajmniej kilka godzin, a tak naprawdę czekam na pogotowie niecałe 5 minut. Chwilę później przyjechało pogotowie.
- Proszę jej pomóc. - powiedziałem rozpaczliwym głosem.
- Postaramy się. - odpowiedział. - Mógłbyś nam powiedzieć co się dokładnie stało? - zapytał drugi.
- Nie wiem dokładnie, bo nie widziałem, ale... - nie udało mi się dokończyć, bo mi przerwał.
- To mów jak to się zaczęło. - zaczął mnie pośpieszać.
- Byliśmy na na spacerze i później przyszedł...nie ważne... i się pokłóciliśmy i ona uciekła, wybiegła na ulicę i potrącił ją samochód. - powiedziałem i znowu zacząłem płakać.
- Dobrze, proszę się uspokoić, spróbujemy ją uratować, a pan jedzie z nami i w szpitalu podamy jakieś leki uspakajające. - powiedział i wszedłem razem z nim do karetki, usiadłem koło nieprzytomnej dziewczyny i złapałem ją za rękę. Dosyć szybko dojechaliśmy do budynku, wynieśli ją na noszach, a ja szedłem za nimi i poszedłem razem z jednym z ratowników do jakiegoś pomieszczenia, w którym podał mi lekki i kazał położyć się w sali segregacji. Wytłumaczył mi, że Rose jest na badaniach, bo trzeba było ją zbadać, bo nikt nie wiedział co jej jest. Leżałem na łóżku i po chwili zorientowałem się, że powinienem poinformować o całym zdarzeniu Amandę. Wyciągnąłem telefon z kieszenie spodni, odblokowałem go i wykręciłem numer do przyjaciółki mojej dziewczyny.
- Harry gdzie wy jesteście, czemu Rose nie odbiera telefonu! - krzyknęłam.
- Daj mi wytłumaczyć. - powiedziałem lekko podirytowany, nie wie co się stało i krzyczy, zaczyna mnie denerwować jak Niall, ale nie nikt nie denerwuje tak jak ten koleś. - Jesteśmy w szpitalu, to znaczy Rose ma badania, bo wpadła pod samochód, bo w nią wjechał, oj przyjedź do szpitala to ci powiem, jestem na sali segregacji.
- To tobie też się coś stało? - zapytała przerażona i słyszałem jak płacze.
- Nie. - zaprzeczyłem, podałem jej adres i się rozłączyła mówiąc, że zaraz będzie. Przyjechała po niecałych 20 minutach, ale niestety z Blondynem.
- Co jej się stało! - krzyknęła wbiegając na salę.
- Siadaj i mów ciszej. - rozkazałem, on przeprosiła, a ja jej opowiedziałem co się stało a kiedy skończyłem ona się we mnie wtuliła, byłem przez chwilę zdezorientowany, ale również ją do siebie wtuliłem.
- Jeszcze wrócicie do siebie i wszystko będzie dobrze. - powiedziała pocieszającym głosem szlochając cicho, ja już nie panowałem nad swoimi emocjami i zacząłem płakać chyba głośniej niż wtedy na ulicy. Poczułem czyjąś rękę klepiąca mnie po ramieniu, to był taki gest, który miał mnie najwyraźniej uspokoić i wesprzeć odwróciłem się do osoby z tyłu i zobaczyłem Nialla z lekkim zarysem uśmiechem, takim uśmiechem mówiącym "nie przejmuj się". Zdziwiłem się , ale też lekko się uśmiechnąłem. Do sali wszedł lekarz, który padał Rose i podszedł do mnie.
- Co z nią? - zapytałem przejęty.
- Miała silny wstrząs mózgu, przez to że uderzyła się jak przypuszczam bardzo mocno w głowę, złamane żebra i jest w śpiączce, która może potrwać tydzień, ale nawet i kilka lat, albo całe jej życie. - powiedział, a ja się ZNOWU załamałem, ale co się dziwić. - Proszę się nie martwić, zrobimy wszystko co w naszej mocy. - uśmiechnął się pocieszająco i chciał odejść, ale ja w ostatniej chwili zapytałem się czy mogę do niej iść, on powiedział, że tak ale mamy wchodzić po kolei, po jedną osobę. Wstałem z łóżka i kopnąłem pierwszą rzecz w moim punkcie widzenia, czyli szafkę przy łóżku, ona się zachwiała, ale Horan ją przytrzymał dzięki czemu nie przewróciła się.Wszyscy ludzie z sali popatrzyli na mnie jak na debila, ale z lekkim przerażeniem, ale posłałem im piorujące spojrzenie, a oni wrócili do swoich poprzednich czynności i zajęć. Wyszedłem z sali poszedł do sali, w której leżałam nie przytomna dziewczyna, nie mogłem przestać płakać łzy leciały mi ciurkiem po policzku, wszedłem do środka i usiadłem obok niej na krześle, złapałem mocno za dłoń i pocałowałem delikatnie kosteczki, zewnętrzną i wewnętrzną stronę dłoni. Gdybym mógł cofnąć czas...tak, tak pierdolić to se możesz Styles, wystarczyło myśleć, a nie teraz będziesz mówił co byś zrobił gdyby to się nie zdarzyło.
- Rose, wybudź się, proszę, dla mnie, a jak nie to dla przyjaciół, Amanda jest strasznie roztrzęsiona, Niall też i...i ja też. Kocham cię, przepraszam, obudź się. - zacząłem do niej szeptać, ale kiedy zorientowałem się, że to nic nie daje zaczałęm krzyczeć,
- Rose, kocham cię, obudź się!!!...proszę. - ostatni wyraz szepnąłem i nie mogąc już ustać ze zdenerwowania na nogach znowu opadłem na krzesło. Siedząc tak pomyślałem, ze powinienem zadzwonić do mamy Rose i poinformować o całym zdarzeniu. Nadal siedząc przy łóżku dziewczyny wyciągnąłem telefon i wykręciłem do niej numer, nie wiem skąd go mam, ale się przydał.
- Halo? - usłyszałem damski głos po drugiej stronie.
- Dzień dobry, z tej strony Harry...Harry Styles, chciałem powiedzieć pani, że Rose jest w szpitalu. - powiedziałem płacząc.
- Jak to? Co się stało? - zaczęła panikować.
Opowiedziałem jej całą historie, a ona oznajmiła mi, że jutro wychodzi ze szpitala więc przyjedzie ją odwiedzić i wesprzeć mnie psychicznie. Nie mam pojęcia dlaczego tak powiedziała, pewnie słyszała w jakim jestem stanie i postanowiła być dla mnie WYJĄTKOWO miła, co się rzadko zdarza, może dlatego, że ja jej często nie widzę? Nie zamęczałem się dłużej tymi pytaniami. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi sali i odwróciłem się. Tam stała cała rozmazana Am i chyba chciała wejść i posiedzieć trochę z dziewczyną. Niechętnie wstałem z krzesła i wyszedłem z sali, gestem ręki pokazałem, że może wejść i ponownie opadłem na niebieskie, plastikowe i dosyć niewygodne krzesło szpitalne. Usłyszałem ciche westchnięcie, ale nie zwróciłem na to szczególnie uwagi, teraz w głowie krążyły mi myśli typu. Kiedy się wybudzi? Czy w ogóle się wybudzi? Czy kiedy jutro rano przyjdę (będę tu siedział całą noc), rano czy będę mógł ją przytulić i usłyszeć jej cudowny śmiech i piękną twarz, którą widywałem zawsze po wstaniu jej rano, taki widok kochałem najbardziej, naturalność. Wciąż nie wiem dlaczego się malowała, i tak była piękna i dobrze o tym wiedziała, bo mówiłem jej to codziennie po kilka razy. Chciałbym żeby to wszystko okazało się złym snem...koszmarem. Żeby to była taka nauczka na przyszłość, że lepiej ugryźć się czasami w język i przemilczeć niż powiedzieć za dużo. Usłyszałem stupot nóg, które były coraz bliżej podniosłem głowę i zobaczyłem Ashley.
- Boże Harry co się stało?! - zapytała wystraszona. Ja znowu wybuchłem głośnym płaczem i opuściłem głowę, a Niall opowiedział wszystko Ash, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje lekko ramieniem, podniosłem lekko głowę żeby zobaczyć kto to, była to siostra Rose. Kiedy zobaczyła, że się podniosłem wtuliła się we mnie mocząc mi koszulkę, nie przeszkadzało mi to, nawet nie zwracałem na to uwagi...
__________________________________________________________________________________
Hejka dosyć wcześnie dodałam ten rozdział, jest na pewno dłuższy od poprzedniego, ale nie jest też strasznie długi. Cieszę się z tego, że udało mi się go dzisiaj dodać. Mam do was wielką prośbę po tym jak przeczytacie zosawcie po sobie komentarz, to wiele dla mnie znaczy!!! Dobranoc <333

sobota, 15 marca 2014

ROZDZIAŁ 11

...
- Pójdziemy na spacer. - zapytałam chłopaka i poprawiłam mu bluzkę.
- Możemy iść. - uśmiechnął się i popatrzył wściekle na Nialla. Pewnie gdyby mnie tutaj nie było ponownie by się pobili, ale teraz będzie trzeba być cały czas koło nich i nie zostawiać ich sam na sam.
- To chodź, musisz się przebrać. - powiedziałam i razem weszliśmy na górę zostawiając tam samego Blondyna. Kiedy byliśmy już na górze ja poszłam tylko do Amandy powiedzieć, że wychodzę z Brunetem.
- Am ( skrót od Amanda ) ja wychodzę z Harrym, Niall jest na dole. - powiedziałam, a ona tylko kiwnęła głową na znak zrozumienia.
Wyszłam z jej pokoju i pokierowałam się w stronę sypialni mojej i Hazzy.
- Możemy już iść. - powiedział.
- Okej. - odpowiedziałam, złapałam go za rękę i razem wyszliśmy z pokoju, a następnie z domu.
Postanowiliśmy pójść do parku. Pogoda nam dopisywała, świeciło słońce i powiewał lekko wiatr, dzięki czemu nie było strasznie gorąco. Chodziliśmy po alejkach między drzewami i krzewami rozmawiając się na różne tematy i śmiejąc się, ale oczywiście nasz spokój musiał ktoś przerwać, spacerując tak ktoś popchnął Harrego, gdyby nie, która trzymałam go za rękę i nie wiem jakim cudem utrzymałam go pewnie by się przewrócił.
- Co do cholery! - krzyknął bardzo zdenerwowany odwracając się, a tam stał chłopak z bardzo ciemnymi włosami, a ich kolor wpadał w czarny, brązowe oczy, był ubrany w szare spodnie z opuszczonym krokiem, białą bluzkę, białe conversy i czarną skóra i patrzył na niego złowrogo.
- Kurwa Zayn po co ty tu przyszedłeś. - powiedział Harry.
- Nie przedstawisz mnie swojej dziewczynie? - zapytał patrząc na mnie, a mi zachciało się rzygać kiedy spojrzałam na jego sztuczny i zarazem obleśny uśmiech.
- Spierdalaj. - syknął Loczek
- Styles grzecznie proszę. - powiedział śmiejąc się.
- Ja pierdole jaki debil. - szepnęłam cicho.
- Ooo niegrzeczna, lubię takie. - powiedział, jak on to usłyszał.
- Odwal się od niej Malik i daj nam spokój. - warknął Hazz, złapał mnie za rękę i odeszliśmy od wcześniej wspominanego Zayna Malika.
- Kto to był? - zapytałam.
- Nie ważne. - powiedział.
- No powiedz. - powiedziałam.
- Kurwa powiedziałem nikt ważne! - krzyknął.
- Aha. - szepnęłam, puściłam jego dłoń i  przyśpieszyłam kroku.
- Rose, zaczekaj! - krzyknął Harry i podbiegł dotrzymując mi kroku.
- Nie Harry, mam dosyć tego, że całą swoją złość przelewasz na mnie! - krzyknęłam. - Mógłbyś się czasami opanować i pomyśleć zanim coś powiesz...albo krzykniesz. - powiedziała i nie wiem dlaczego, ale łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Rose, przepraszam. - szepnął i próbował mnie do siebie przytulić, ale ja się cofnęłam.
- Czy teraz już będzie tak zawsze, czy zawsze tak będzie kiedy coś będzie cię denerwować będziesz się wyrzywać na mnie, mam tego dość zróbmy sobie przerwę. - powiedziałam.
- Nie. - zaprzeczył. - Proszę, nie. - szepnął i jedna łza poleciała mu po policzku, ale szybko ją otarł udając silnego.
- Tak Harry, tak. - szepnęłam i pobiegłam. On dalej stał jak wmurowany, a po chwili usłyszałam jak krzyczy.
- Kurwa jak zawsze coś spieprzysz, jaki z ciebie debil!!! - zaczął się drzeć i padł na kolana, nie widziałam co stało się dalej, bo usłyszałam głośny pisk opon, klakson, a następnie mocny ból głowy, a później nie widziałam już nic.
                                                                     *HARRY*
Padłem na kolana i zacząłem płakać , a niby co innego miałem zrobić kiedy osoba, jedyna osoba która mi ostałą i którą tak bardzo kochałem zostawiła mnie. Podniosłem szybko głowę kiedy usłyszałem głośny pisk opon i się przeraziłem na ulicy leżała nieprzytomna Rose. Podbiegłam szybko do miejsca wypadku i głośno płacząc zadzwoniłem na pogotowie...
_________________________________________________________________________________
Hejka, przepraszam że taki krótki i tak późno dodałam, ale teraz nie mam czasu na nic...za dużo nauki... Prezpraszam was za to, ale będę starać się go dodawać co tydzień, ale nie obiecuję. 



środa, 5 marca 2014

ROZDZIAŁ 10

...
Wstałam dzisiaj koło 12. Niestety obok mnie nie było już Harrego. Niechętnie wstałam i od razu pokierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam prysznic. Włosy związałam w niedbałego koka. Owinięta ręcznikiem wyszłam i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam odpowiedni zestaw. Znowu weszłam do pomieszczenia i szybko się ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż, tj, pomalowałam rzęsy i zrobiłam kreski eyelinerem. Zbiegłam na dół, a tam nie był sam Harry. Czekali, chyba najwyraźniej na mnie, Amanda z Niallem, wtuleni w siebie. Uśmiechnęłam się do nich szeroko i podbiegłam do dziewczyny, a następnie mocno ją przytuliłam.
- Tęskniłam, tak strasznie, długo się nie widziałyśmy. - szepnęłam i obie się rozpłakałyśmy.
- Ja też, wyładniałaś. - powiedziała i się zaśmiałyśmy.
- Dzięki, ty też.
Odkleiłam się od niej i kiedy spojrzałam na Blondaska zachciało mi się płakać. Wróciło tyle wspomnień, może ja go wciąż kochałam? Nie, to nie możliwe, kocham Harrego. Jestem tego pewna, nie czułam się przy Niallu tak samo jak kiedyś, teraz tak się czuję przy Harrym.
 - Hej Nialler. - powiedziałam i go przytuliłam.
- Cześć, ślicznotko. - powiedział, pogłaskał mnie po głowie, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Podeszłam do Loczka i wpiłam się w jego usta, tak od razu, ponieważ widziałam jaki jest zazdrosny kiedy przytulałam Nialla.
- Cześć kochanie jak się spało? - zapytał Hazz.
- Dobrze, ale ciebie tam nie było. - powiedziałam i zrobiłam smutną minkę., a on się szeroko uśmiechnął. - A teraz pytanie do was, nie mieliście przyjechać jutro? - zapytałam.
- Mieliśmy, ale znalazłam wcześniejszy lot. - powiedział Niall i lekko się uśmiechnął.
- To co chcecie na śniadanie? - klasnął w dłonie Harry.
- Zrób coś dobrego. - powiedziałam. - Albo nie, mam ochotę na naleśniki, z bitą śmietaną i owocami. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, wiedziałam że on nie lubi tego robić, ale jest Niall i chce pokazać mi się od jak najlepszej strony.
- No dobrze. - powiedział uśmiechając się. 
- Cieszę się, ja pójdę pokazać im pokój. - powiedziałam i we trójkę wbiegliśmy na górę. Weszłam do jednego z ładniejszych pokoi gościnnych.
- Może być? - zapytałam.
- Jasne. - odpowiedzieli równo.
- Dobra to wy sie rozpakujcie a ja pójdę pomóc Harremu. - powiedziałam i wyszłam.
- Wreszcie co ty tam robiłaś? - zapytał. Był strasznie poważny.
- Harry przestań mieć jakies pieprzone podejrzenia, ja nie jestem dziwką i cię nie zdradzę. - powiedziałam i wyciągnęłam z lodówki śmietanę, z której zamierzałam zrobić bitą śmietanę.
- Jejku Rose, nie chodzi o to, przecież to nie moja wina, że jestem o ciebie zazdrosny. - powiedział.
- Ale nie masz o co. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek, po czym się uśmiechnęłam.  - Dasz spokój? - uniosłam brwi do góry.
- Spróbuję. - uśmiechnął się.
20 minut później wszyscy razem siedzieliśmy przy stole i jedliśmy śniadanie.
- Kochanie jadę do mamy, jedziesz ze mną? - zapytałam.
- Pewnie. - odpowiedział równo z Niallem. Spojrzałam wystraszona na Blondaska i na Loczka, który patrzył na niego wzrokiem mordercy.
- Przepraszam, pomyliłem się. - powiedział i spuścił głowę.
- Jak to się pomyliłeś, dobrze się kurwa czujesz! Jak można pomylić się w takich sprawach i jak przy swojej dziewczynie! Nie pamiętasz, że to ja jestem nią, a z Rose zerwaliście prawie 1 rok temu! - krzyknęłam i ze łzami w oczach pobiegła na górę.
- Rose... - szepnął Irlandczyk.
- Niall, nie teraz. - powiedziałam i pobiegłam za moją przyjaciółką.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że zostawienie Nialla i Harrego sam na sam, będzie złym pomysłem.
- Amanda, mogę wejść? - zapytałam wychylając głowę za drzwi do pokoju.
- Jasne. - usiadłam koło niej i na początku przytuliłam, a później zaczęłam swój monolog.
- Słuchaj, ja nie chcę nic mówić, ale może mu jest po prostu ciężko przyzwyczaić do tego, że nie jesteśmy razem. Ja wiem, źle postąpił, ale my byliśmy ze sobą, wiem to trochę śmieszne, ale kiedy skończyliśmy 8lat byliśmy już razem. To teraz sobie policz ile to jest lat. Zerwaliśmy, to znaczy chyba bardziej ja zerwałam kiedy mieliśmy po 15 lat, tak, to było 1 rok temu, ale my razem byliśmy 7. Także nie denerwuj się, on wie że źle zrobił. - powiedziałam, i pocałowałam ją w policzek i mocno przytuliłam.
- Ja wiem, ale to jest takie dziwne, jakbyś się czuła ty gdyby twój chłopak powiedział to swojej byłej, a zarazem twojej przyjaciółki, no może nie powiedział, a zrobił takie coś jak Niall, pewnie też byś od razu pomyślała, że on dalej ją kocha. - powiedziała dalej tkwiąc w moim uścisku.
- Gdyby mnie dalej kochał, nie pokochałby ciebie. - powiedziałam,a ona się delikatnie uśmiechnęła. Gadałybyśmy dalej, ale usłyszałyśmy huk z dołu.
- Kurwa, nie pomyślałam! - krzyknęłam i zbiegłam na dół, a tam zastałam widok, którego się spodziewałam, ale dalej byłam strasznie zdenerwowana.
Harry razem z Niallem okładali się na wzajem pięściami. Blondas miał rozcięty łuk brwiowy i podbite oko, a Loczek miał również rozcięty łuk, i wielkiego siniaka na policzku. Nie wiedziałam co robić, zatkało mnie. Po chwili przybiegła Amanda i również stała jak słup. Kiedy Harry spojrzał na mnie dostał z całej siły od Nialla i upadł na podłogę, on usiadł na nim i zaczął go bić, ale role szybko sie odwróciły i teraz to Niall był bity. Dopiero chwilę potem zorientowałam się co się dzieje. Podbiegłam do nich i zaczęłam rozdzielać.
- Harry, proszę puść go. - szepnęłam mu na ucho, mocno przytuliłam i pocałowałam w policzek. Jego mięśnie sie rozluźniły, ale dalej siedział na Irlandczyku. Moja przyjaciółka podbiegła do swojego chłopaka i pomogła mu się jakoś wydostać spod Harrego, mocno sie w niego wtuliła co on odwzajemnił. Odkleiłam sie od chłopaka i powiedziałam,
- Obaj, siadajcie na kanapie, ja pójde po apteczka, a ty Amanda pilnuj ich. - powiedziałąm i pobiegłam do łazienki, po to aby wrócić z apteczką. Położyłam ją pomiędzy chłopakami i każda z nas opatrywała swojego. Po jakimś czasie postanowiłam wyjaśnić sprawę.
- Po co to kurwa było! - wydarłam się na co wszyscy podskoczyli.
- Co? - zapytali głupio chłopcy.
- Ja pierdole, takie z was debile, czy tylko udajecie?! - zapytała Amanda.
- To Niall, zaczął. Ja się powstrzymałem tak jak prosiłaś! - krzyknął Harry.
- Niby dlaczego jego wina, co on takiego zrobił? - zapytała Amanda.
- Nie mogę powiedzieć, bo nie jestem taki jak on, ale to on pierwszy się na mnie rzucił i zaczął mnie wyzywać, bo...bo...bo...a zresztą nie ważne. - machnął ręką.
- Mów. - rozkazała.
- Nie bo będzie ci przykro. - powiedział.
- Powiedz.
- No bo kiedy, weszłyście na górę to on zaczął mi mówić, że mam zostawić Rose, że ona jest jego i...i....- zatkało go, pewnie chciał powiedzieć coś jeszcze, ale się powstrzymał i przeszedł do innych rzeczy. - i... ja mu oddałem i zaczęliśmy się bić. - wytłumaczył.
- Niall, czy ty mnie kochasz? - zapytała ze łzami w oczach.
- Sam nie wiem. - powiedział i spuścił głowę. Ona już nic nie powiedziała tylko opatrzyła mu twarz i bez słowa poszła na górę.
Podniosłam koszulkę Harrego do góry i zobaczyłam pełno siników i zadrapań.
- Boże. - pisnęłam. - Niall podnieś koszulkę. - rozkazałam. Podniósł ją i nie miał ani jednego siniaka.
- Ja pierdziele Hazz, to są stare siniaki?
- Nie.
- To kurwa dlaczego Niall nie ma żadnego, a ty masz ich pełno!
- Bo tylko debile w takich bójkach biją po brzuchu. - wzruszył ramionami i spojrzał groźnie na Nialla.
- Czemu go tak pobiłeś? - syknęłam.
- Bo mi ciebie zabrał.
- Ale my już od dawna nie jesteśmy razem. - warknęłam i zaczęłam przeglądać jego brzuch. - Harry nie jest najgorzej. - powiedziałam, wstałam i pocałowałam go w usta...
_________________________________________________________________________________
A więc tak, wreszcie dodałam rozdział 10!!! Jestem zadowolona tylko i wyłącznie z tego, że dodałam go!
Nie jestem zadowolona z tego jak ten rozdział wyszedł i z tego jakiej jest długości ;) Tak jak mówiłam nie wiem kiedy dodam nastepny :))