środa, 12 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

...
- O cholera już 15. - powiedziałam do siebie po tym jak spojrzałam na zegarek. Szybko wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki, białą bluzkę oraz czerwoną marynarkę. Następnie weszłam do łazienki i pomalowałam rzęsy. Szybko zbiegłam na dół.
- Ja wychodzę! - krzyknęłam chcąc wyjść, ale oczywiście moja mama mi w tym przeszkodziła.
- A pożegnać się? - zapytała.
- No tak, gdzie moje maniery. Do zobaczenia mamo, cześć tato. - powiedziałam i przytuliłam każdego z nich.
- A siostra? - powiedział tata.
- Papa  Ashley! - krzyknęłam i wyszłam.
Idąc w stronę parku miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję, ale zignorowałam to widząc siedzące na ławce Lucy i Veronice.
- Cześć dziewczyny! - powiedziałam na co one podskoczyły, widocznie się przestraszyły.
- Jejku nie strasz dziewczyno. - odpowiedziała Lucy.
- Przepraszam. - zaśmiałam się cicho.
- Cześć, dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. - powiedziała Veronica i mnie przytuliła.
- Jak nie? Przecież wczoraj rano rozmawiałyśmy. - powiedziałam śmiejąc się.
- No niby tak, ale tylko się umawiałyśmy i zajęło nam to jakieś 5min, a normalnie gadamy prawie godzinę. - wytłumaczyła Lucy.
- Prawda. - odpowiedziałam.
Ruszyłyśmy wzdłuż alejki rozmawiając.
- Sorka, że ci przerywam, ale tak właściwie to gdzie my idziemy? - zapytałam.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami Lucy.
- Mam pomysł chodźmy do CH i tak nie mamy co robić. - powiedziała Veronica.
- Tak chodźmy. - odpowiedziałyśmy jej dwie równo.
Ruszyłyśmy w wyznaczone miejsce.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że ktoś cały czas za nami idzie? - zapytałam.
- Chyba tak. - odpowiedziały równo i się zaśmiały.
Po chwili byłyśmy już przed budynkiem. Weszłyśmy tam i pokierowałyśmy się do starbucksa.
- Co chcecie? - zapytałam.
- Latte.
- Ja też. - powiedziała Lucy.
- Ok, to poczekajcie. - odpowiedziałam i podeszłam do kasy.
- Dzień dobry, ja poproszę 3 małe Latte Carmel. - powiedziałam. Dobrze wiedziałam co lubią dziewczyny, znamy się już prawie 2lata, ale nie było okazji spotkać się na żywo.
- Dobrze za chwilę będą. - odpowiedziała starsza pani. Zapłaciłam po czym usiadłam przy stoliku, ale nie posiedziałam długo, bo usłyszałam swoje imię i nasze zamówienia. Podeszłam i je zabrałam.
- Proszę.
- Dziękujemy.
- Boże, jutro szkoła. - powiedziała Veronica.
- To już jutro poniedziałek? - zapytałam niedowierzając.
- Nooo, masakra. - skomentowała Lucy.
W lokalu siedziałyśmy jakieś trzy godziny. Po 19 wyszłyśmy i każda skierowała się w swoją stronę. Coś jest ze mną nie tak. Przez cały dzisiejszy dzień odkąd wyszłam z domu mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Chyba obejrzałam za dużo horrorów i tego typu filmów. Po 10min byłam już w domu.
- Wróciłam!
- To dobrze. Myślałam, że zapomniałaś już co to szkoła i musisz być na jutro wyspana. - powiedziała mama, raczej syknęła. Jej zawsze zależało bardziej na moich ocenach niż mi samej.
- Tak, wiem przecież muszę dostawać same dobre oceny i  być najlepsza. - powiedziałam sarkastycznie, ale ona chyba tego nie wyczuła.
- Tak, właśnie o to mi chodziło, dobrze że się rozumiemy. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie na co ja po kryjomu wywróciłam oczami.
- To ja pójdę już spać. - powiedziałam i pobiegłam na górę.
Spakowałam się do szkoły, wzięłam ze sobą piżamę i weszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel, po wyjściu z wanny rozczesałam włosy i zostawiłam je mokre. Ubrałam się w ciuchy do spania. Była 21, a ja byłam strasznie zmęczona. Postanowiłam, że pójdę dzisiaj wcześnie spać. Nastawiłam budzik na godzinę 6 i zasnęłam.
Biegałam po łące i się śmiałam. Za mną biegł jakiś chłopak, ale nie byłam w stanie zobaczyć jego twarzy. Najwyraźniej od niego uciekałam. To było coś podobnego do zabawy w berka. Trawa była jeszcze lekko wilgotna od porannej rosy. Poślizgnęłam się i upadłam na tyłek po czym wybuchłam głośnym śmiechem. Poczułam, że ktoś podnosi mnie z niej i obraca do siebie przodem. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam zobaczyć twarzy. To było tak jakby całe ciało było widoczne, a głowa niewidzialna. To było dziwne. Rozmyślając tak poczułam czyjeś słodkie wargi na moich, a potem słowa, które wywołały uśmiech na mojej twarzy.
- Jesteś piękna, wiesz o tym? Bardzo cię kocham. - powiedział i jeszcze raz cmoknął mnie w usta. Puścił mnie, a następnie szturchnął lekko w ramię i krzyknął. - Berek! - i teraz to ja go goniłam...
- Lucy, Lucy, wstawaj jest już 6:10 ja tata, siostra ani budzik nie mogliśmy cię dobudzić. - powiedziała mama.
- Przepraszam, już wstaję. - powiedziałam, wstałam i stanęłam naprzeciwko szafy. Wyciągnęłam z niej czarną spódniczkę, czarne, cienkie rajstopy, białą, luźną bluzkę z czarnym napisem, czerwony sweterek i czarne vansy. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki, bardzo szybki prysznic, a następnie ubrałam się. Bluzkę wsadziłam w spódniczkę, która była podciągnięta nad pępek ( tak wiem dziwnie to brzmi, ale wiecie o co chodzi ). Swoje włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam makijaż, na początku nałożyłam podkład, następnie na powieki dałam perłowy cień, pomalowałam rzęsy, a na koniec nałożyłam trochę brązera na kości policzkowe. Wyszłam z łazienki, zabrałam swój plecak i zbiegłam na dół. Tam założyłam sweterek i zapytałam się mamy.
- Zawieziesz nas dzisiaj do szkoły?
- Jasne, tylko zjedz szybko śniadanie. - powiedziała i podsunęła mi talerz z małą kromką chleba z żółtym serem. Zawsze tak wyglądało moje śniadanie, ja ogólnie nie jem dużo. Posiłek zjadłam szybko i juz po chwili byłyśmy razem z moją siostrą i mamą w samochodzie.
- Kogo pierwszego odwozisz? - zapytała Ashley, takim strasznie piskliwym głosem. Robiła mi to na złość, bo wie że to mnie denerwuje.
- Przestań mówić takim głosem. - powiedziałam.
- Rose, nie bądź nie miała. - ostrzegła mnie mama. - Na początku odwiozę Rose, bo jej szkoła jest bliżej. - odpowiedziała na pytanie mojej siostry.
- No dobra. - mruknęła Ash..
Po jakiś 10min byłyśmy przed budynkiem mojej szkoły. Pożegnałam się z mamą i siostrą, weszłam do szkoły i skierowałam się do sekretariatu.
- Dzień dobry, nazywam się Rose Jones, jestem nowa w tej szkole i miałam się dzisiaj tutaj zgłosić przed lekcjami. - powiedziałam na jednym wdechu na co sekretarka się zaśmiała.
- Tak, tak spokojnie, proszę oddychać, Tutaj masz swój kod do szafki, to jest plan lekcji, a tu na wszelki wypadek przewodnik po szkole, bo nie należy ona do najmniejszych. - wytłumaczyła po czym sie przyjaźnie uśmiechnęła co ja odwzajemniła.
- Bardzo dziękuję i do widzenia. - powiedziałam i wyszłam. Na początku poszłam do szafki i wbiłam kod. Włożyłam tam niepotrzebne rzeczy i ją zamknęłam. Wszyscy się na mnie patrzyli, pewnie dlatego, że jestem nowa. Tak, tak, tak se tłumacz Rose pewnie coś odwaliłaś. Po chwili zadzwonił dzwonek, wszyscy weszli do klas, a ja zostałam sama na środku korytarza. Zaczęłam chodzić po tej szkole z przewodnikiem, ale nie mogłam znaleźć sali, w której powinnam mieć matematykę. Chodziłam tak po tej szkole jak jakaś idiotka, a co się później okazało, że trzymam do góry nogami tą chorą mapkę. Teraz bez problemu znalazłam klasę, którą poszukiwałam od jakiś 5min. Weszłam do niej, a wszystkie oczy skierowały się na mnie, ZNOWU.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam znaleźć klasy. - powiedziałam. - Nazywam się Rose Jones i jestem nowa. - powiedziałm to trochę ciszej.
- Dzień dobry, rozumiem nic się nie stało, usiądź w tej ostatniej, wolnej ławce. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Usiadłam na wyznaczonym dla mnie miejscu i rozpakowałam książki. Po jakiś 5min do sali wszedł chłopak z burzą loków na głowie i od razu zmierzył mnie wzrokiem.
- Czemu ona siedzi na moim miejscu? - zapytał.
- Mogłeś się nie spóźnić Styles, a teraz siadaj koło niej. - powiedział ostro nauczyciel.
- Nie usiądę koło tej dziwki. - powiedział. Kiedy to usłyszałam podniosłam głowę do góry i się odezwałam.
- To było takie fajne i odważne, mówiąc tak o dziewczynie której się nie zna, dlatego bo ta dziwka zajęła ci miejsce, prawda? - zapytała unosząc brwi do góry, uśmiechając się łobuzersko i to zdanie powiedziałam z mocnym naciskiem na słowo dziwka.
- Lepiej uważaj co i do kogo to mówisz. - ostrzegł mnie, a Lucy i Veronica popatrzyły na mnie wzrokiem, który mówił żebym siedziała już cicho.
- Bo co, bo znowu mnie zaczniesz wyzywać, czy może tym razem pobijesz, jeśli tak to jesteś śmieciem, a nie facetem. - powiedziałam.
- Zważaj na słowa. - Powiedział, piorunując mnie wzrokiem na co ja się zaśmiałam.
- Dobra, skończcie się już kłócić, a ty albo usiądziesz koło Rose, albo idziesz do dyrektora, ale tam ja cię osobiście zaprowadzę. - powiedział nauczyciel. Chłopak tylko mruknął coś pod nosem i usiadł koło mnie.
- Suka. - szepnął kiedy profesor zaczął tłumaczyć temat, który zaczął wcześniej.
- Dupek. - odszepnęłam mu.
- Co powiedziałaś?
- Dupek, głuchy jesteś?!
- Powiedziałem zważaj na słowa.!
- A jak nie to co?!
- Oj, nie chcesz wiedzieć.!
- Czy ty mi właśnie grozisz?!
- A nawet jeśli to co z tego?!
- wiesz, że to twoje zachowanie nie jest fajne tylko żałosne. Zachowujesz się jak pieprzony dupek i myślisz, że to jest fajne!
- A ty w tym momencie zachowujesz się jak pieprzona suka! - krzyknął. Nawet nie zauważyłam kiedy wstaliśmy zaczęliśmy na siebie wrzeszczeć.
- Oboje do dyrektora, już! - krzyknął nauczyciel.
Wyszliśmy z klasy i skierowaliśmy się do dyrektora. Zapukałam do drzwi i kiedy usłyszałam proszę razem z chłopakiem weszliśmy.
- Dzień dobry. - powiedziałam.
- Dzień dobry. - powiedział i się do mnie uśmiechnął. - O Harry, a ty co tym razem zrobiłeś. - zapytał najwyraźniej znudzony już jego widokiem.
- Nie chce mi się gadać. - powiedział.
- To może ja opowiem. Zaczęło się od tego, że spóźniłam się na lekcje, bo się zgubiłam. - Harry zaczął się śmiać. - Co jest do cholery takie zabawne? - zapytałam.
- To, że się zgubiłaś. - powiedział dalej się śmiejąc.
- Zamknij się. - syknęłam.
- Weszłam do klasy, przeprosiłam, przedstawiłam się i usiadłam do ostatniej, wolnej ławki, bo profesor kazał mi tam usiąść. Po 5min wszedł Harry z tekstem, " Czemu ona siedzi na moim miejscy?" nauczyciel wszystko mu wytłumaczył i kazał usiąść, a on mu odpowiedział, uwaga cytuję "Nie usiądę koło tej dziwki". Ja się zdenerwowałam więc mu powiedziałam, że musi być taki odważny wyzywając dziewczynę, której nie zna. On usiadł koło mnie i powiedział szeptem "suka" to ja mu odpowiedziałam "dupek" no i zaczęliśmy się tak kłócić i krzyczeć wyzywając się i profesor wysłał nas do pana. - opowiedział i opadałam na krzesło.
- Dobrze, Rose nie przejmuj się Harrym, on po prostu taki jest, a ty chłopie zacznij się zachowywać, bo to nie jest ładne zachowanie i nie miałeś powodu, żeby ją wyzywać. - powiedział dyrektor. - Możecie iść do klasy, ale już się nie kłóćcie. - powiedział.
- Dobrze, do widzenia. - powiedziałam i pierwsza wyszłam z jego gabinetu, a po chwili usłyszałam trzask zamykających się drzwi i gwizd, jak można było się spodziewać Harrego.
- Śliczny masz tyłek! - krzyknął.
- Zamkniesz się wreszcie i przestaniesz się tak zachowywać? - zapytałam.
- Nie. - odpowiedział, ominął mnie i wszedł do klasy, a ja za nim.
Usiedliśmy na swoje miejsca słuchając nauczyciela. Chwilę potem zadzwonił dzwonek informujący nas o przerwie. Spakowałam się i wyszłam z klasy.
- PO co się do niego odzywałaś, co powiedział dyrektor, dostałaś jakąś karę? - Lucy  i Veronica zadawały tyle pytań, że ciężko było zapamiętać jedno.
- Odzywałam się do niego, bo mnie wkurzył, dyrektor wytłumaczył, że mamy na siebie nie naskakiwać i nie dał nam kary. - powiedziałam.
- Uffff, to dobrze. - powiedziała Lucy.
- To jest Dark, na niego trzeba uważać. - wytłumaczyła Veronica, a ja kiwnęłam tylko głową....
__________________________________________________________________________________

Hejka, jest rozdział 1, jak wam się podobał, piszcie swoje opinie w komentarzach :)) Postaram się jutro dodać 2 rozdział, ale nie jestem pewna czy zdążę. DOBRANOC miśki <3

1 komentarz:

  1. Ich habe das nicht gelesen, aber ich must sage dass dein Blog sehr interessant ist. Schreib mehr! Vielleicht irgendeines Tag wirst du Ein Richtung treffen! Küsse!

    OdpowiedzUsuń