środa, 19 lutego 2014

ROZDZIAŁ 6

...
- Rose, wstawaj, rodzice przyjechali, właśnie wychodzą z samochodu! - obudził mnie krzyk mojej siostry, a kiedy zorientowałam się co powiedziała od razu stanęłam na równe nogi.
- Dobra, idź na dół i zachowuj się jakby nic się nie stało, a ja coś wymyślę, ok? - wytłumaczyłam.
- No dobra. - wybiegła z pokoju.
- Harry, proszę, wstawaj, nie chcę mieć problemów! - powiedziałam dosyć głośno. On tylko mruknął coś pod nosem i odwrócił się do mnie tyłem. - Jeśli nie wstaniesz więcej się do ciebie nie odezwę. - zagroziłam. - Obiecuję.
- Okok, już wstaję. - powiedział, wstał i wszedł do szafy, w tym samym momencie do pokoju weszła moja mama.
- Cześć mamo, dlaczego tak wcześnie przyjechaliście? - zapytałam.
- Hej, bo nie było już co robić, ale zaraz wychodzimy, bo musimy załatwić jeszcze coś w firmie. - wytłumaczyła. - Dzisiaj wieczorem przychodzi do nas ciocia z kuzynem Davidem -powiedziała. Strasznie nie lubiłam swojego kuzyna, miał on dopiero 13 lat, ale był strasznie
denerwujący.
- O której jedziecie?
- No teraz, cześć. - powiedziała, przytuliła mnie i wyszła.
Po chwili z szafy wyszedł chłopak.
- Teraz mogę iść spać? - zapytał ziewając.
- Nie, teraz możesz iść się ubrać. - odpowiedziałam.
- No weź, proszę. - powiedział, podszedł do mnie i pocałował w usta.
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- No dobra. - fuknęłam i wszedł do łazienki. Ja się zaśmiałam i postanowiłam przygotować sobie ciuchy na dzisiejszy dzień. Na początku podeszłam do okna by sprawdzić jaka jest pogoda. Nie było słonecznie, padał deszcz i było 15 stopni. Zimno. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki, czarną bluzkę na 3/4 rękaw oraz zieloną kurtkę.
- Harry, długo jeszcze! - krzyknęłam pukając do drzwi łazienki.
- Już wychodzę! - usiadłam na kanapie, ale po chwili z niej wstałam, bo chłopak wyszedł z pomieszczenia.
- Wreszcie. - powiedziałam wchodząc do środka, na co chłopak się zaśmiał.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, a na szyję nałożyłam jeszcze wisiorek z serduszkiem.Dostałam go jeszcze wtedy kiedy byłam z Niallem, dał mi go na moje urodziny.Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się. Pomalowałam się, tj, nałożyłam podkład, pomalowałam rzęsy, a na powieki nałożyłam trochę czarnego cienia, usta pomalowałam czerwoną szminką, włosy zostawiłam rozpuszczone. Spryskałam się perfumami i wyszłam. W pokoju nikogo nie było. Zeszłam na dół, kurtkę powiesiłam w przedpokoju i poszłam do jadalni, gdzie Harry z moją siostrą jedli śniadanie.
- Ash, dzięki, że powiedziałaś mi dzisiaj o tych rodzicach. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Nie ma sprawy, od tego są siostry, żeby sobie pomagać. - powiedziała i przytuliła mnie.
- Oooo, jak słodko. - powiedział Harry i uśmiechnął się. Szczerze, naprawdę nie myślałam, że on może być taki miły.
- Rose, rodzice mówili, ci o której przyjadą? - zapytała Ashley.
- Nie, powiedzieli tylko, że jadą na chwilę, ale wiesz co znaczy ich chwila, pewnie będą o 16, jak nie później, bo dzisiaj na kolację przyjeżdża ciocia z kuzynem Davidem. - powiedziałam, a ona tylko westchnęła. - Też go nie lubię. - powiedziałam i położyłam jej rękę na ramieniu na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dobra, ja będę się zbierał, Rose jak będziesz miała czas to zadzwoń i dzięki, że się mną zajęłaś i mogłem u ciebie spać, pewnie byśmy się pozabijali gdyby nie ty. - powiedział i pocałował mnie w usta.
- To wy razem? - wydusiła Ash.
- Tak. - odpowiedziałam. - Szkoda, że musisz już iść, na pewno zadzwonię, a w sprawie bójki nie masz za co dziękować. - uśmiechnęłam się i również go pocałowałam.
- To cześć dziewczyny! - krzyknął
- Paaa! - zdążyłyśmy krzyknąć zanim on wyszedł.
- Nie mówiłaś, że jesteście razem! - krzyknęła oburzona.
- Bo my jesteśmy dopiero razem od wczoraj wieczorem. - powiedziałam.
- Uważaj na niego. - ostrzegła.
- Dlaczego?
- Bo to nie jest taki typ chłopaka jak Niall. Blondas potrafił się bić, ale nie brał udziału w bójkach i nie lubił tego, a Harry to jego zupełne przeciwieństwo. - powiedziała.
- Czyli?
- Czyli, że on potrafi się bić, bierze udział w bójkach i chyba lubi to robić.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że jest niebezpieczny i może mnie pobić? - zrobiłam wielkie oczy, byłam na nią strasznie zła, przecież ona go nawet nie znała.
- Tego nie powiedziałam.
- Ale pomyślałaś.
- Nie o tym teraz mowa. Chodzi mi oto abyś na siebie uważała, martwię się o ciebie.
- Nie masz o co, jestem już dużą dziewczynką. - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam.
- Szkoda, że nie mamy takiego widoku codziennie, prawda Mark? - zapytała moja mama. Ciekawe kiedy weszli. Mój tata tylko przytaknął.
- Kiedy weszliście? - zapytała Ash.
- Przed chwilą. - uśmiechnęli się.
- O której dokładnie przyjeżdża ciocia z Davidem? - spytałam.
- Mają przyjść o 18:00 i powiedzieli, że bardzo chcieliby poznać wasze drugie połówki, jeśli macie. - powiedział tata.
Ja z Ash popatrzyłyśmy na siebie wielkimi oczami.
- Macie? - zapytała mama.
- Tak. - powiedziałyśmy szybko.
- A przyjdą dzisiaj? - zapytali.
- Będziecie źli kiedy go poznacie. - powiedziałam.
- To się okaże. - powiedziała mama i poszła do kuchni.
- O której mają przyjść "nasze drugie połówki"? - spytała Ash.
- Niech przyjdą kilka minut przed 18, chcielibyśmy ich pierwsi poznać. - powiedział tata i poszedł śladami mamy.
- Mamy przerąbane. - szepnęłam.
- Szczególnie ty. - westchnęła.
- Jadłyście śniadanie?
- Tak, przed chwilą.
- Mamy być jakoś ładnie ubrane na tą kolację? - Ash.
- No wypadałoby. - powiedział tata.
- To my pójdziemy zadzwonić do chłopaków.
- Dobrze.
Wbiegłyśmy na górę i od razu zaczęłyśmy rozmawiać.
- Ash, co ja teraz zrobię?
- Nie wiem, wiem tylko tyle, że masz przerąbane on ma jeszcze ślady po pobiciu, przecież to było wczoraj. - pisnęła cicho.
- Wiem, będę musiała do niego pojechać i to jakoś zakryć, chociaż twarz nie wygląda najgorzej, bo ma tylko rozcięty łuk brwiowy no i siniaka pod okiem. Gorzej jest z brzuchem i rękoma, ale to będzie miał zasłonięte. - wytłumaczyłam.
- Poradzisz sobie, wierzę w ciebie. - powiedziała, weszła do siebie do pokoju to samo i zadzwoniłam do Harrego.
- Hej Harry. - powiedziałam.
- Hej, stało się coś? - zapytał.
- Właściwie to tak.
- Co?
- Chodzi o to, że dzisiaj przychodzi ta ciocia z kuzynem i masz zaproszenie na kolację i musisz przyjść, ja przyjadę do ciebie o 14:00, czyli zaraz i spróbuję zakryć te rany. - powiedziałam.
- Muszę? - zajęczał.
- Tak, musisz. - powiedziałam.
- No, ok to czekam na ciebie. - powiedział.
- Pa, zaraz będę.
Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej ubranie na dzisiejszą kolację, wzięłam kosmetyki i zeszłam na dół.
- Wychodzę, będę zanim przyjdą goście! - krzyknęłam.
- Dobrze!
Założyłam kurtkę, buty i poszłam do Harrego. Ze względu na to że szło się tam jakieś 10min, doszłam bardzo szybko. Zapukałam do drzwi, a po chwili otworzył mi je uśmiechnięty Harry.
- Cześć. - powiedział uśmiechnięty chłopak.
 - Hej, masz już przygotowane ciuchy? - pocałowałam go w policzek i weszłam do środka.
- Nie, jeszcze nie.
- No to na co czekasz? Mamy mało czasu.
- Spokojnie nie denerwuj się. - podszedł i przytulił mnie do siebie.
- Harry, nie mamy czasu! - oderwałam się od niego. - Jest godzina 14:30, a o 17:45 musimy być u mnie w domu, mamy tylko 3 godziny.
- Tylko, to jest aż 3 godziny.
- Tak, ale ja muszę się jeszcze ubrać, ty musisz się ubrać i jeszcze muszę ci tą twarz przygotować, więc nie gadaj i idź się ubieraj. - powiedziałam.
- No dobra.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po wyjściu ubrałam się w przygotowany wcześniej zestaw na 
dzisiejszą kolację. Zrobiłam lekki makijaż, praktycznie taki jak zawsze, podkład tusz to rzęs i perłowy cień do powiek. Usta pomalowałam różowym błyszczykiem i poperfumowałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko końcówki włosów zakręciłam lokówką. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i poszłam do salonu, gdzie czekał już na mnie Harry ubrany w kremowe spodnie, białą bluzkę i czarną marynarkę. Podeszłam do niego i stanęłam na przeciwko jego.
- Teraz trzeba za... - powiedziałam , ale mi przerwałam.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się.
- Dziękuję, ale teraz trzeba zająć się twoją twarzą. - powiedziałam i kucnęłam przy nim.
Ze swojej kosmetyczki wyciągnęłam plasterek, który przykleiłam na rozcięty łuk brwiowy, a podkładem udało mi się zakryć siniaka pod okiem, tak że nawet nie było widać,ani tego że używałam podkład, ani tego że się pobił. Spojrzałam na zegarek i kiedy zobaczyłam, która godzina automatycznie poderwałam się z miejsca i pobiegłam do przedpokoju.
- Harry, szybko chodź, bo nie ma czasu jest już 17:30! - krzyknęłam do śmiejącego się ze mnie chłopaka. - Przypominam, ci że dzisiaj poznasz moich rodziców. - powiedziałam, a jego twarz skamieniała.
- Szczerze, dopiero to do mnie doszło. - powiedział.
- Wstawaj nie ma czasu. - powiedziałam.
- No dobra, dobra idę, a musimy tam iść? - zapytał.
- Boisz się poznać moich rodziców? - zaśmiałam się.
- Nie. - powiedział stanowczo i założył buty.
- Zostawię u ciebie te rzeczy ok? Przyjdę po nie jutro. - powiedziałam.
- Ok.
Założyłam kurtkę, w której przyszłam i wyszłam z domu.
- Pojedziemy samochodem, bo jest zimno? - zapytałam robiąc słodkie oczka.
- Jak chcesz.
Weszliśmy do jego samochodu i już po 5min byliśmy pod moim domem.
- Chodź, wychodzimy. - powiedziałam, on wyszedł z samochodu, otworzył mi drzwi i pomógł wyjść.
Podeszliśmy do drzwi, a ja je otworzyłam.
- Jesteśmy! - krzyknęłam.
Podeszli do nas moi rodzice i popatrzyli na loczka wielkimi oczami, dobrze, że on tego nie widział, bo akurat zamykał drzwi.
- Hej mamo, hej tato.- powiedziałam, a oni popatrzyli wreszcie na mnie.
- Dzień dobry. - powiedział Harry wyciągając w ich kierunku dłoń. - Jestem Harry.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli, po kolei uścisnęli jego dłoń.- Idźcie usiąść do salonu, a ty Rose mogłabyś mi pomóc/ - zapytała mama.
- Jasne. - powiedziałam. - Idź do salonu. - wskazałam ręką na pomieszczenie, do którego wszedł Harry, tam siedziała już moja siostra i Joe.
- Mówiłaś, że jesteście tylko znajomymi. - powiedziała.
- Bo wtedy jeszcze tak było. - powiedziałam nawet na nią nie patrząc, wiedziałam że tak zareaguje.
- To nie jest chłopak dla ciebie. - powiedziała.
- Tak, bo ty najlepiej wiesz jaki powinien być mój chłopak. - syknęłam w jej kierunku.
- Nie takim tonem. - powiedziała.
- Nie będziesz mi mówić z kim powinnam być, a z kim nie, to moje zycie. - powiedziałam i chciałam odejść, ale złapała mnie za nadgarstek.
- Nie widzisz jaki on jest? Przecież to na kilometr widać, że lubi sie bić. - kolejna osoba, która go ocenia w taki sposób.
- A nawet jeśli to co z  tego, mnie by nigdy nie uderzył. - powiedziałam. Wspominałam już kiedyś, że jestem bardzo ufną osobą.
- Kiedyś jeszcze ta twoja ufność wprowadzi cię w błąd, zobaczysz. - ostrzegła.
- Skąd ty możesz wiedzieć jaki jest Harry, skoro nawet go nie poznałaś. - powiedziałam.
- Dzisiaj na kolacji go poznam i zobaczymy czym się zajmuje. - powiedziała.
- To prawda, może nie ma najlepszego zajęcia, fakt bije się no i czasami uczy kogoś, albo trenuje w boksie, ale tylko czasami, nie jest taki jak tata, którego poznałaś kiedy byłaś młoda. Harry korzysta z życia, a tata, tak jak zawsze mi opowiadałaś był ułożony. Harry nie jest nudny. A to że zajmuje się czymś innym nie znaczy, że jest gorszy i nie zasługuje na miłość drugiej osoby. - powiedziałam i odeszłam.
Weszłam do salonu, a tam Harry rozmawiał z moim tata, śmiali się i widać było, że nawet dobrze się dogadywali. Wtedy usłyszałam jak mój tata mówi do loczka.
- Ale pamiętaj masz jej nie skrzywdzić, bo wtedy ja skrzywdzę ciebie. - powiedział, a ja śmiejąc się podeszłam do nich.
- Dobrze, nie mógłbym. - powiedział Hazz.
- Tato nie strasz mi chłopaka. - powiedziałam stając koło niego, a Harry objął mnie ramieniem.
- Ja go nie straszę, ja tylko ostrzegam. - powiedział i całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę otworzyć. - powiedział mój tata.
Wiedziałam kto zaraz wejdzie do domu i przygotowałam się na to psychicznie.
- Cześć dzieci! - krzyknęła ciotka swoim przesłodzonym głosem. - Jaki ładny chłopak, gdzie ty takiego wyrwałaś. - powiedziała i podeszła do nas.
- Harry. - przedstawił się wyciągając rękę, ale nie moja ciotka nie mogła jej normalnie uścisnąć tylko przytuliła go.
- Ja tylko przytulam. - powiedziała. - Ale ty ładnie pachniesz. -
- Dziękuję? - powiedział.
- Chodźcie na kolację! - krzyknął mój tata, byłam mu bardzo wdzięczna, że ją odciągnął od nas.
Szłam w stronę stołu, ale od tyłu przytulił mnie mój kuzyn David.
- Cześć kuzynko! - krzyknął.
- Hej. - nawet na niego nie popatrzyłam.
Usiedliśmy razem do stołu i mama przyniosła jedzenie. Po czym w trakcie jedzenia zapytała.
- Harry czym si ę zajmujesz? - zapytała cwaniacko się do mnie uśmiechając. Ja szepnęłam do loczka żeby mówił prawdę.
- Dorabiam sobie jak nauczyciel boksu, ale rzadko to robię. - powiedział....
__________________________________________________________________________________
Heeej, rozdziały będę dodawać teraz może co 2-3 dni bo chcę zeby były one dłuższe. Komentujcie bo to mnie motywuje !!! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz