piątek, 28 lutego 2014

ROZDZIAŁ 9

...
Rano obudził mnie lekki powiew wiatru. Usiadłam i dopiero po chwili zorientowałam się co się wczoraj wydarzyło.  Na samą myśl uśmiechnęłam się szeroko. Poczułam jak burczy mi  w brzuchu, postanowiłam obudzić Harrego.
- Harry, wstawaj. - szturchnęłam go w ramię.
- Chwila.
- Wstawaj głodna jestem! - krzyknęłam, a on aż podskoczył.
- Już, już. - powiedział i usiadł uśmiechnięty.
- Co się tak szczerzysz? -  zapytałam.
- Przypomniał mi się wczorajszy wieczór. - powiedział, a ja się zarumieniłam. - Jesteś taka słodka jak się rumienisz.
- Tylko jak się rumienię? - zapytałam chichocząc.
- Nie, tylko, zawsze. - uśmiechnęłam się lekko na jego słowa i cmoknęłam w usta.
- Hazz, jestem głodna. - jęknęłam.
- No dobra, tutaj za rogiem jest jakaś restauracja, idziemy?
- No i na co czekamy?
- To chodź.
Podpłynęliśmy do brzegu i ostrożnie wysiedliśmy z łódki. Trzymając się za ręce poszliśmy szybkim krokiem do budynku, w którym zamierzaliśmy zjeść śniadanie. Już po chwili siedzieliśmy przy stole, a kelnerka odbierała od nas zamówienia. Ja zamówiłam posiłek, w który skład wchodziło:
- jajko sadzone,
- sałatka,
- dwie grzanki.
Harry natomiast zamówił sobie naleśniki. Do tego poprosiliśmy o dwie zwykłe kawy z mlekiem.
Po 20min przyszła kelnerka z naszym śniadanie. Podziękowaliśmy jej i zabraliśmy się za jedzenie.
- Co później robimy? - zapytał Harry.
- Możemy pójść na jakąś polanę i po prostu posiedzieć. - zaproponowałam.
- Dobry pomysł. - powiedział i w tym samym momencie się do siebie uśmiechnęliśmy.
- Już nie mogę. - powiedziałam po chwili, zostawiając na talerzu jedną grzankę.
- A podobno taka głodna byłaś. - zaśmiał się.
- Bo byłam! - powiedziałam, ale chyba trochę za głośno. - I już się najadłam.
- Dobra daj, a ja dokończę. - podsunęłam mu talerz.
Zjadł bardzo szybko. Zapłaciliśmy i wyszliśmy. Wolnym, nawet bardzo wolnym pokierowaliśmy się na dosyć dużą polankę. Chłopak rozłożył na środku koc, a ja się położyłam, on koło mnie, lecz szybko mi się to znudziło, otworzyłam oczy i odezwałam się.
- Harry, chodź pobawimy się w berka.
- Nie chce mi się. - powiedział.
- No proszę, berek. - powiedziałam.
Biegałam po łące i się śmiałam. Za mną biegł chłopak. Trawa była jeszcze lekko wilgotna od porannej rosy. Poślizgnęłam się i upadłam na tyłek po czym wybuchłam głośnym śmiechem. Poczułam, że ktoś podnosi mnie z niej i obraca do siebie przodem. Poczułam czyjeś słodkie wargi na moich, a potem słowa, które wywołały uśmiech na mojej twarzy.
- Jesteś piękna, wiesz o tym? Bardzo cię kocham. - powiedział i jeszcze raz cmoknął mnie w usta. Puścił mnie, a następnie szturchnął lekko w ramię i krzyknął. - Berek! - i teraz to ja go goniłam.
Uśmiechnęłam się i uświadomiłam się, że miałam taki sam sen jeszcze w pierwszy dzień mojej szkoły. Dobrze, że teraz wiem kim jest ta osoba i jestem bardzo szczęśliwa, fakt, czasami bywa zły i potrafi zrobić komuś przykrość, ale wiem że mnie kocha i z całego swojego serduszka próbuje powstrzymywać swoje emocje, które czasami nim kierują i na każdy możliwy sposób próbuje mnie ochronić przed wszystkim złym...
- Dlaczego stoisz jak taki kołek?- z rozmyśleń wyrwał mnie jego krzyk dobiegający z drugiego końca polanki.
- Zamyśliłam się przepraszam, zaraz cię złapię! - krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę, on jeszcze się nie zorientował, że zaczęłam biec do niego więc bez problemu go złapałam i teraz ja uciekałam od niego...

W domu byliśmy dopiero pod wieczór, najlepszy dzień na świecie, świetnie się bawiłam. Teraz leże na kolanach Harrego i odpoczywam oglądając z nim jakiś głupi film, nawet nie wiem o co w nim chodzi.
- Harry możemy pooglądać coś innego? - zapytałam z nadzieją.
- Myślałem, że ci się to podoba dlatego nie przełączałem. - powiedział i przełączył na wiadomości, w których była mowa o jakimś wypadku.
- ... dzisiaj o godzinie 15:02 po mieście chodziła policja, kiedy jeden z nich zobaczył osobę, która chciała popełnić samobójstwo i skoczyć z jednego z najwyższych budynków w Londynie. Jest to kobieta koło 40, ma na imię Barbara, czarne włosy sięgające do ramion, prosta grzywka. - Kiedy usłyszałam opis i zobaczyłam zdjęcie, które wyświetliło się na ekranie telewizora, automatycznie poderwałam się na równe nogi. - Kobieta leży w szpitalu w centrum Londynu.
- Harry..to..to...to moja mama. - powiedziałam płacząc.
- Naprawdę, jejku rzeczywiście. - powiedział zerkając jeszcze raz na ekran.
- Proszę, jedźmy tam. - załkałam.
- Chodź, proszę tylko nie płacz.
- Chodź już. - zażądałam.
Wybiegliśmy szybko z domu i od razu weszliśmy do samochodu. Chłopak ruszył z piskiem opon. Na miejscu byliśmy bardzo szybko, ponieważ po 15min wchodziliśmy do budynku.
- Dzień dobry, w której sali leży Barbara Jones? - zapytam.
- Dzień dobry, jest to sala numer 215 na 3 piętrze. - powiedziała.
- Dziękuję! - krzyknęłam wchodząc już do windy z Harrym.
Szybko wjechaliśmy windą na górę i wbiegliśmy do sali, w której leżała moja smutna mama.
- Mamo, dlaczego? - zapytałam szeptem.
- Ja was zostawię same. - powiedział Harry i wyszedł.
Usiadłam na krześle obok łóżka i złapałam ją za rękę, a ona się rozpłakała.
- Mamo, co się stało? - zapytałam spokojnie.
Nic, nie zamartwiaj się tym. - powiedziała.
- Powiedz. - zażądałam.
- Chodzi o to, że twój tata mnie zdradził, na początku podejrzewałam go o to, ale później dostał sms, wiem nie powinnam go czytać, ale kiedy to odczytałam, zamurowało mnie było napisane "Kiedy następny raz, podobało mi się", później go śledziłam, doszłam za nim do parku, a tam spotkał się z jakąś baba, z którą zaczął się całować, następnie jeszcze przypomniałam sobie, że pokłóciłam się z tobą i że tak naprawdę nikt mi nie został tylko Ashley, której praktycznie tez nie ma w domu, przychodzi tylko na noc. - powiedziała i wybuchła płaczem, a ja z razem z nią.
- Zdradzał cię? - zapytałam, wciąż nie mogłam w to uwierzyć, jak on mógł zrobić to mojej matce, nienawidzę go!
- Tak.- odpowiedziała krótko.
- Mamuś, proszę cię nie myśl więcej o samobójstwie, wystarczyło zadzwonić i po prostu pogadać. - powiedziałam i ją przytuliłam.
Trwaliśmy w uścisku kilka minut, ale w końcu odezwałam się mama.
- Jedź do domu, ze mną wszystko dobrze, jak będziesz miała czas przyjedź jutro. - powiedziała uśmiechając się smutno.
- Dobrze, postaram się przyjść jutro około 12. - powiedziałam i wyszłam z sali, a tam Harry zaczął zadawać strasznie dużo pytań typu, "Jak się czuję" "Co jej się stało". Opowiedziałam mu wszystko, a on nie mógł uwierzyć w to, że mój tata mógłby zrobić coś takiego. Wróciliśmy szybko do domu. Była dopiero godzina 21, ale byłam strasznie zmęczona więc poszłam się wykąpać, wyszłam z łazienki już po niecałych 10min, pocałowałam Harrego na dobranoc i bez zastanowienia położyłam się spać, przed tym nastawiając sobie budzik na godzinę 9:00. Poczułam tylko jak chłopak kładzie się koło mnie i oplata mnie swoimi silnymi rękoma, od razu się rozluźniłam i czułam się bardziej bezpiecznie. Rano od razu kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefony wstałam na równe nogi i  podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam odpowiednie ciuchy na dzisiejszą pogodę. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wychodząc z kabiny doszło do mnie, że kiedy się obudziłam nie było koło mnie Harrego. Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół. W jadalni czekał chłopak, a przed nim talerz z kanapkami i ciepła herbata.
- Hej, o której wstałeś. - zapytałam całując go w policzek i siadając na przeciwko niego.
- Chyba o 8. - powiedział uśmiechając się. - Jedz.
- Dziękuję za śniadanie, jesteś kochany. - Jadłam spokojnie, ale usłyszałam jak mój telefon wibruję w kieszeni, przeprosiłam Harrego i odeszłam kawałek.
- Halo?
- Rose, to ty? - zapytał damski głos, wszędzie go poznam.
- Amanda! - pisnęłam.
- Hej, jak ja ciebie dawno nie słyszałam, a co dopiero widziałam. - powiedziała radośnie.
- Ja ciebie też, coś się stało? - zapytałam.
- Nie, chciałam się zapytać czy możemy z Niallem przyjechać do ciebie na jakiś czas? - zapytała, a mnie zamurowało, jak to z Niallem, jest moim przyjacielem, ale nie wiem co do niego czuję i tu jest problem.
- Jasne, a kiedy? - wypaliłam.
- A kiedy możemy? 
- Jak najszybciej. 
- Najwcześniejszy samolot mamy za dwa dni, bylibyśmy około 18. - oznajmiła.
- Mi pasuję, wyślę ci zaraz adres gdzie aktualnie mieszkam. - powiedziałam, ona odpowiedziała krótkie "OK" i się rozłączyła.
Weszłam z powrotem do jadalni i zapytałam się Harrego,
- Jest sprawa, moja przyjaciółka chce przyjechać z chłopakiem do Londynu mnie odwiedzić, mogą się tutaj zatrzymać? - zapytałam z nadzieją.
- Z chłopakiem. - zakrztusił się herbatą.
- Harry, przecież jesteśmy razem, spokojnie nie jestem dziwką, która wchodzi do łóżka każdemu chłopakowi. - powiedziałam wywracając oczami.
- Tego nie powiedziałem.
- Wiem, ale chce ci powiedzieć, że jak jestem z tobą, nie liczy się nikt inny tylko ty i to ciebie kocham. - powiedziałam usmiechając się szeroko, a on odwzajemnił gest.
Po posiłku pojechaliśmy do szpitala, tam spędziliśmy z 3godziny. Wróciliśmy koło 16. Postanowiliśmy zamówić pizze. Wtedy przypomniało mi się, że już od jakiś 3dni nie byłam w szkole, trzeba zacząć tam chodzić, ale dopiero później, na razie nie mam siły. Pizza przyjechała o 17 zjedliśmy ją przy moim ulubionym filmie "Trzy Metry Nad Niebem" i druga część tego "Tylko Ciebie Chcę". Chociaż oglądałam ten film z milion razy i tak płakałam na jednej i drugiej części. Tylko jestem zła, bo nie wiem jak nazywa się druga część i gdzie można ją oglądać. Oba filmy skończyły się po 21. Obejrzeliśmy jeszcze jeden horror "Obecność". Przed 24 poszłam wziąć szybki prysznic, jeśli mam być szczera byłam strasznie zmęczona i ledwo stałam na nogach. Umyłam się i włosy, a po wykonanych czynnościach zasnęłam wtulając się w nagi tors Harrego...
__________________________________________________________________________________
Hej, wiem możecie być na mnie źli, bo nie dość że dodałam rozdział z opóźnieniem to jeszcze taki krótki. Prosze was bardzo komentujcie, bo to mnie motywuję!!! Nie wiem kiedy napiszę następny rozdział, będę się starać jak najszybciej, ale teraz wracam do szkoły, bo od poniedziałku kończą mi się ferię. Ale będę starać sie dosyć często dodawać rozdziały :))
 



1 komentarz: