czwartek, 13 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2

...
Wreszcie zadzwonił dzwonek informujący nas o końcu lekcji. Szybko wyszłam z sali i podeszłam do swojej szafki. Wzięłam potrzebne rzeczy, a resztę zostawiłam w środku i wyszłam z budynku szkoły. Stanęłam pod wejściem głównym i czekałam na dziewczyny.
- Cześć, jestem Jessica. - przedstawiłam się dziewczyna podchodząc do mnie.
- Hej, ja jestem Rose. - uśmiechnęłam się do niej.
- Ale mu dzisiaj powiedziałaś, nie bałaś się go? - zapytała zdziwiona.
- Szczerze? Nie przecież by mnie nie uderzył widziałam to po nim, nie jest wcale taki zły, ma chyba tylko jakieś napady złości. - wytłumaczyłam.
- Aha, idziesz do domu, a jak tak to, w którą stronę? - zapytała.
- Tak, idę za chwilę tylko czekam jeszcze na Lucy i Veronice. - powiedziałam. - A idę w stronę parku. - wytłumaczyłam wskazując w stronę, w którą zamierzałam iść.
- Ja też idę tamtędy. - powiedziała i się uśmiechnęła.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a potem doszły do nas dziewczyny.
- Ja już idę, bo i tak mama będzie prawić mi przez pół godziny kazanie, papa. - powiedziałam i przytuliłam trzy dziewczyny na pożegnanie i ruszyłam w swoją stronę. Wchodząc już na swoją ulicę poczułam mocny uścisk na nadgarstku i zostałam przyciągnięta do czyjegoś ciała. Osobnik przerzucił mnie przez swoje ramię o poszedł do swojego dużego, czarnego samochodu. Wrzucił mnie na tylnie siedzenie i odjechał z piskiem opon. Kiedy tak naprawdę dotarło do mnie co się dzieję szybko usiadłam wyprostowana.
- O co do cholery chodzi?! - krzyknęłam.
- Siedź cicho! - warknął. Znam ten głos.
- Harry, o co ci znowu chodzi, po co mnie ze sobą zabrałeś? - zapytałam ciszej.
- Bo tak byś nie pogadała, więc pojedziemy do mnie do domu i tam ci wszystko wytłumaczę. - powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- Ja pierdziele. - szepnęłam, bardziej do siebie niż do niego.
- Co? - zapytał.
- Nic. - odpowiedziałam mu. Wyciągnęłam swój telefon i wystukałam sms do mamy.
- Będę trochę później, nie martwcie się. - napisałam. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Wyłącz ten telefon. - syknął przez zaciśnięte zęby.
- Pierdol się Styles. - syknęła, równie oschle jak on do mnie.
- Co powiedziałaś? - zapytał zdziwiony.
- Nie słyszałeś? Powiedziałam pierdol nie Styles. - powtórzyłam mu.
- Kurwa, jak ty się do mnie odzywasz! - krzyknął.
- Ja pierdziele, znowu mam ci powtórzyć co powiedziałam?
- Nie, słyszałem.
- To dobrze, a teraz się zamknij, bo chcę odpisać.
- Oddaj mi ten telefon. - powiedział wyciągając dłoń w moją stronę, żebym dała mu telefon.
- Powiedziałam pierdol się, nie oddam ci go. - odpowiedziałam mu.
- Dziwka. - powiedział na co ja prychnęłam i przeczytałam wiadomość od mamy.
- Dlaczego będziesz później? - przeczytałam na głos tak żeby Harry usłyszał.
- Napisz jej, że idziesz się pouczyć z nowymi znajomymi. - powiedział.
- Ok.
- Bo idę do jednej z koleżanek, bo idziemy się uczyć. - napisałam jej.
- Dobrze, to miłej zabawy. - odpisałam po kilku sekundach. Taaaaa, o ile to może być zabawa.
- Długo jeszcze? - zaczęłam marudzić.
- Już jesteśmy. - powiedział i zatrzymał samochód. - Wysiadaj. - powiedział otwierając mi drzwi.
- Sama potrafię wyjść. - syknęłam kiedy wystawił rękę żeby mi pomóc.
- Chciałem być miły wzruszył ramionami.
- Trzeba było pomyśleć dzisiaj rano zanim nazwałeś mnie dziwką.
- Wiem nie powinienem tak mówić, przepraszam. - powiedział i spuścił głowę w dół.
- Dobra, spoko nic się nie stało. - powiedziałam i się uśmiechnęłam pod nosem. 
- To dobrze. - powiedział i się uśmiechnął. Podszedł do drzwi wejściowych od jego domu i je otworzył. Weszłam do środka i od razu położyłam się na kanapie w salonie.
- Wstawaj, musimy porozmawiać. - powiedział znowu oschle.
- Zachowujesz się jak baba w ciąży. - powiedziałam.
- Niby czemu?
- Bo masz zmienne humory. - powiedziałam. - W samochodzie byłeś wkurwiony, później miły, a teraz znowu zachowujesz się jak chuj.
- Dobra, dobra sorry. - powiedział i stanął na przeciwko mnie.
- Chciałeś porozmawiać. - powiedziałam podnosząc brwi do góry.
- Tak chciałem, po pierwsze nikt ma się nie dowiedzieć o tym, że byłaś u mnie, bo zaraz będzie taka sensacja, że szkoda gadać, po drugie, dlaczego powiedziałaś dyrektorowi prawdę, a po trzecie dlaczego się tak zachowujesz i o wszystkim informujesz swoją mamę? - zapytał.
- Ok nie powiem, powiedziałam mu, bo nie zamierzałam mieć jeszcze więcej problemów w szkole, a mówie o wszystkim mamie, bo jestem wychowana, a ty nie. - powiedziałam.
- Ja jestem niewychowany? - zapytał zdziwiony.
- No nie kurwa ja. - powiedziałam sarkastycznie.
- Haha. - zaczął się śmiać.
- Rzeczywiście takie śmieszne. - powiedziałam i chciałam już wyjść z jego domu, ale mnie zatrzymał.
- Co znowu? - zapytałam wywracając oczami.
- Gówno. - powiedział.
- Co znowu chcesz, bo się śpieszę. -powiedziałam oschle.
- Dobra, jak nie chcesz ze mną zostać to chociaż cię odwiozę. - powiedział.
- No jak musisz. - powiedziałam i wyszłam z domu.
- Poczekaj, a torba! - krzyknął. Odwróciłam się i poczekałam na niego, a on podał mi torbę.
- Dzięki.
- Spoko.
Weszliśmy do jego samochodu i całą drogę przemilczeliśmy. Kiedy byliśmy na miejscu pożegnał się ze mną.
- No to do jutra. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Widzisz, a jednak jesteś bipolarny. - powiedziałam na co on się zaśmiał. - Pa, do jutra. - powiedziałam i wyszłam z samochodu.
Weszłam do domu i krzyknęłam.
- Cześć, już jestem!
- Hej, wreszcie jesteś. - powiedziała chyba zmartwiona mama.
- Przecież mówiłam ci żebyś się nie martwiła.
- No tak, ale nie odpisałaś na sms, którego wysłałam ci jakąś godzinne temu.
- Przepraszam, nie zauważyłam go.
- Nic się nie stało, ale następnym razem pilnuj się czy nie dostałaś sms, ok?
- Dobrze. Pójdę się wykąpać.
- Ok, dobranoc. - pocałowałam mamę i tatę w policzek i pobiegłam do swojego pokoju, a tam była moja siostra Ashley.
- Co ty tu robisz? - zapytałam i dopiero teraz zobaczyłam, że czyta jakieś wiadomości na moim laptopie. - Co ty tam czytasz? - podbiegłam do niej i zaczęłam czytać wiadomości i zobaczyłam, że są one od Harrego, bo się pod nimi podpisywał, ale skąd on wiedział, że pisze do mnie?
- Cholera Ash, nie czytaj tego! - krzyknęłam.
- Kim jest Harry, rodzice wiedzą, może ja im powiem? - zaczęła pytać.
- Harry to znajomy, który jest strasznie denerwujący, nie rodzice nie wiedzą, i proszę cię nie mów im. - prosiłam ją.
- A co z tego będę miała?
- A co chcesz?
- Hmmm...
- No mów.
- Musisz być dla mnie miła i zabierać ze sobą jeśli będę chciała gdzieś z tobą iść. - powiedziała cwaniaczko się uśmiechając.
- Ok, ale proszę nie zawsze. Czasami będę też chciała wyjść sama. - powiedziałam.
- No dobra, czasami wyjdziesz sama.
- Dziękuję, a teraz proszę wyjdź, bo chce mi się iść spać. - powiedziałam.
- Ok, dobranoc.
- Branoc.
Wyszła z pokoju, a ja wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać, wcześniej nastawiając budzik na 6:40, bo mam na 8:45. Szybko zasnęłam...
___________________________________________________________________________________
Hej, wiem trochę krótszy od rozdziału 1, jutro postaram się dodać 3. Piszcie swoją opinie w komentarzach, brano :))
 JESSICA BLACK
 Ma 16 lat i chodzi razem z Lucy, Rose i Veronicą do klasy. Jest miłą, ale i zabawna, czas zawsze upływa z nią szybko. Nie ma rodzeństwa i chłopaka.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz